Home
>>
wyprawy
>>
wycieczki
>>
porady
>>
o nas
>>
kontakt
>>
linki
Home
>
wyprawy
>
włochy'08
>
galerie
> sycylia i kalabria
lombardia i liguria
toskania
rzym i neapol
sycylia i kalabria
umbria i emilia- romania
Po zgonie naszego aparatu w Neapolu i kilku dniach fotograficznej posuchy znów możemy pstrykać nową maszyną marki Sony, niestety w tej półce cenowej(100euro) jesteśmy skazani na dość ograniczone odwzorowanie kolorów.
Po przeprawie promem lądujemy w Messynie, robimy zakupy i kierujemy się na południe wyspy
A to najdalej na południe wysunięty kraniec kontynentalnych Włoch widziany z Sycylii
No to ruszamy w stronę Etny, drogi znów nas nie rozczarowują
Wschdonie wybrzeże Sycylii, wzdłuż Morza Jońskiego
Sycylijska sielanka
grrr.. dalej nie jadę
Koryto sycylijskiej rzeki po 5 miesiącach suszy
Pierwszy nocleg na wyspie w gaiku oliwnym
Istny Eden - Adam zrywa owoce z drzewa
Na chwile zchodzimy z rowerów i podziwiamy kanion Alcantara
Niesamowicie wyglądają efektownie wyryte przez rzekę wgłębienia w skale lawowej
Niestey to nie jedyny opuszczony dom, który spotykamy na trasie
Krótka pogawędka z napotkamy kolarzem - niespotykane na kontynencie
Zza zakrętu pojawia się Etna
I jeszcze jedna pamiątkowa fota z wulkanem
Region ten musi niezwyke wyglądac wiosną, niestety w lecie krajobraz jest półpustynny
Temperatura sięga chyba 40*
Etna w całej okazałości
Urocze stado kózek przprawia się przez ulicę
Oczywiście nie samo
Krówki chyba nie pojedzą dziś
Ależ mam muskuły...
To już jednoz ostatnich zdjęć Etny - obiecujemy
Fauna i flora Sycylii w pełnej okazałości
to już na prawdę ostatni raz Etna
Malownicze pagórki
Dziura po kuli w przydrożnym znaku
w kontraście z zielenią pól, a jeszcze bardziej z koszulką Maćka, górki robią wrażenie
śniadanie, a w tle...
Po kilku dniach przemierzania rejonów niemal bezludnych docieramy do większego miasta - Katanii
Katedra Św. Agaty
Kierujemy się w stronę Syrakuz
w tle ledwo widoczny zarys wulkanu
Za mną most Św. Łucji patronki miasta, jeden z 3 mostów prowadzących na wyspekę Ortygia
W tle ruiny świątyni Apolla
Katedra Syrakuz
W tle fort Vigliena
Jedna z wąskich uliczek Syrakuz
Z Giovannim przed jego mieszkaniem, gdzie gościł nas jedną noc - zwróćcie uwagę na tabliczkę z numerem domu
W okolicach źródła Aretuzy
To nie Aretuza. Widok z krańca wyspy Ortygia, a lądowa część miasta
W drodze do kanionu Cava Grande
było bardzo pod górę...
..ale na widoki nie można było narzekać
groty w skałach
a nawet świątynie w skałach
A oto i kanion Cava Grande di Cassibile - lekkie rozczarowanie, ponieważ aby zobaczyć go w całej okazałości trzeba było zejśc w dół po prawie pionowej ścianie
dlatego jedziemy dalej
przerwa na pizzę w mijanym miasteczku - podziwiamy kolorowe elewacje
włoskie wiadukty z rozmachem, które oszczędzają nam wiele zjazdów i podjazdów
słomkowy kolor jak zawsze dominuje, jest hiper gorąco
a oto i wiatraki z bliska
opuncje - na Sycylii służą czasem jako skutecznie ochrona posesji
Na horyzoncie jedno z licznych malowniczo położonych miasteczek
40* w cieniu, w słońcu drugie tyle
nie wiem skąd te kolory się biorą
ale robią nie samowite wrażenie
Caltagirone, które niestety ominęliśmy
a na naszej trasie znów niezwykłe krajobrazy
z dominującym kolorem słomkowym
dla jasności - to nie jest cień, ale kolor ziemii
sycylia067
Patyczak udający słomkę - jest naprawdę w tym dobry, ale i tak nie umknął sokolemu oku Maćka
Nasz nocleg na wzgórzu - niesamowite widoki
mniami - wreszcie jakieś mięsko (powiedzmy)
I tak Sycylia mówi nam dobranoc wynagradzając niemiłosierny upał dnia
Buzi na dobranoc, idziemy spać niemal przed zachodem słońca - jesteśmy wykończeni
Przemierzając efektowny pagórki kierujemy się do centrum wyspy
NIemal puste drogi wewnątrz wyspy- rowerzyści to lubią
Magda vs anguria (arbuz), czyli krajobraz jak po rzezi
...i jedziemy dalej
Efektownie poprowadzona autostrada
is really hot!
Michele - nasz wybawca, gdy po chwilach zwąpienia i wykończenia zdecydowaliśmy, że podjeżdżamy pociągiem na północ wyspy, Michele podwiózł nas pickupem na stację
nie było łatwo, ale wszystko się zmieściło i nie uszkodziło
Oto nasz dream team
Po małych perypetiach(zobacz hity wyprawy) ostatecznie jednak tego dnia zostaliśmy w Vallelunga Pratameno i udaliśmy się na Notte Bianca - czyli całonocną imprezę
A oto ojciech Michele, który ugościł nas prawdziwie po sycylijsku
Dopiero następnego dnia wyjechaliśmy do Cefalu pociagiem
Nie, nie jest to klasa bussines to zwykły wloski pociąg, nie przypomina PKP, a stawki są poodbne
Turystyczne Cefalu wygląda bardzo atrakcyjnie tuż po wyjściu z dworca - w tle masyw La Rocca
Centrum z XII-wieczną katedrą architektury normadzkiej z zabytkową mozaiką Chrystusa Pantakratora
Przerwa na relax! Tego dnia spaliśmy przyczajeni w jakimś ogrodzie niedaleko głównej drogi, gdzie niemal całą noc obszczekiwał nas pies.
Po średnio wyspanej nocy świtem ruszamy znów na dworzec, aby wrócić do Messyny i pożegnać się z Sycylią, resztę dnia spędzamy w pociągach i na promie - zmierzamy na północ by zdążyć na samolot w Mediolanie
Oglądając cudowną i pustą plażę w Paoli na terenie Kalabrii decydujemy się wysiąść i spędzić tam noc
Jesteśmy prawie sami na plaży
Schowaliśmy się za tym jakże estetycznym murkiem, pod którym ukryliśmy rowery oraz częśc sakw i tam spędziliśmy noc - jeden z bardziej szalonych pomysłów na tej wyprawie
Wcześnie rano mieliśmy pociąg do Neapolu, niestety wszystko co się wiąże z tym miastem jest syfiaste, także pociągi - zabrakło miejsca dla rowerów i zajmowały w zatłoczonym pociągu wraz z bagażami jedną "lożę", co irytowało stojących podróżnych.
Powered by
Phoca
Gallery
mapa strony